Tag Archives: rozmaryn

Wieża babel

Zwykły wpis

Był kiedyś, dawno, dawno temu taki spokojny czas, kiedy wszystko było jasne, proste i koszerne, a mleczne produkty nie mieszały się z mięsnymi. W owych pięknych czasach człowiek nie był narażony na podstępy ze strony jedzenia i owoce grzecznie trzymały się z dala od sałat. Spokój i sielanka na lodówkowych półkach panowały. Warzywa nie wściubiały swoich nosów do deserów, a rodzynki nie wtrącały się do mięs.

Był kiedyś taki spokojny czas, a potem wszystko się pomieszało. No może nie tak od razu. Początki nie zapowiadały wybuchowego finału. Najpierw delikatnie i nieśmiało śliwka wpełzła w schabik. Jabłko zaprzyjaźniło się ze smalcem. Nota bene, jednocześnie na boku kręciło z kaczką, co trąciło lekkim skandalem. Potem już było tylko śmielej. Pomarańcza pożeniła się z kozim serem. Szpinak nawiązał romans z truskawką. Wszystko zapowiadało nieuchronną rewolucję.

Gdy cukinia wylądowała w cieście, wiadomo było, że nie ma już odwrotu. Boczkowe lody przypieczętowały sprawę. Status quo zmieniło się na zawsze, a jedyną obowiązującą regułą stała się reguła dobrego smaku. Cieszy mnie taki obrót spraw niezmiernie, bo mogę, bez strachu przed wpędzeniem na stos, zaprezentować Wam sernik. Z rozmarynem.

Miałam przeczucie, że cytrynowa nuta sernika nowojorskiego będzie wspaniałym towarzystwem dla rozmarynu. Nie myliłam się. A że kremowość sernika nowojorskiego jest wręcz legendarna, to projekt był wprost skazany na sukces. A wisienką na torcie jest fakt, że wykonanie wcale nie jest kłopotliwe ani czasochłonne. Brzmi zachęcająco? No to jedziemy.

250 g ciasteczek digestive kruszymy i łączymy z 125 g miękkiego masła

Do ciasteczkowo-maślanego spodu dodajemy rozmaryn – drobno posiekane listki z 2-3 gałązek. Masą wylepiamy tortownicę o średnicy 22 cm.

Przygotowany spód wsadzamy do lodówki na czas przygotowania wypełnienia. A na wypełnienie bierzemy 1 kg Philadelphi (lub Piątnicy), 200 g śmietany i 4 jajka.

Gdy składniki połączą się w gładką masę dodajemy 250 g cukru pudru.

W końcu dodajemy sok i skórkę startą z dwóch cytryn oraz drobno posiekany rozmaryn – znowu z 2-3 gałązek.

Tortownicę zabezpieczamy folią aluminiową (koniecznie!) i dopiero wówczas wypełniamy ciasteczkową formę twarogowym wnętrzem.

Sernik pieczemy w 170 stopniach tak długo jak będzie trzeba. Mi zajęło to 2h10′. Upieczony sernik studzimy i chłodzimy w lodówce, najlepiej przez całą noc.

Kremowa konsystencja i niepokojąca nutka rozmarynu czynią ten sernik jednym z najsmaczniejszych serników w dziejach. Serio. To jest naprawdę pyszne.

Przepis na sernik nowojorski z różnorakimi zmianami, z których dodatek rozmarynu jest największą, pochodzi stąd.

 

 

 

 

 

 

 

Maleństwo i rozmaryn

Zwykły wpis

Przyjechało do mnie Maleństwo. Dla tych co nie wiedzą, Maleństwo to mój malutki braciszek – w sensie o kilkanaście lat młodszy, bo w konkurencji wysokościowej odpadłam już dawno. Brat rośnie, dojrzewa, wąs się sypie, dziewczyny lgną, a nawet alkohol może pić całkiem legalnie, ale ponad dekada różnicy robi swoje i dla mnie to zawsze będzie Maleństwo. No więc wracając – Maleństwo postanowiło wykorzystać fakt posiadania dwumiesięcznych wakacji i mnie odwiedzić.

Jak to mówią – Maleństwo w dom, spiżarka w ruch. I znowu słowo wyjaśnienia, tym razem dla tych, co to z nastoletnim męskim stworzeniem nie mieli za wiele wspólnego – nastoletni mężczyzna przeczy teorii o ograniczonej objętości ludzkiego żołądka. Maleństwo już co prawda wyrosło z tej fazy, w której stanowczo i głośno domagało się podawania kolejnych trzydaniowych obiadów w regularnym odstępie co dwie godziny, aczkolwiek nadal godny podziwu apetyt ma i robi z tego użytek. Wobec powyższego, zwykłe środki typu sklep & przysklepowy stragan były niewystarczające. Tu trzeba było działać koncepcyjnie i hurtowo. Trzeba było się udać na bazarek.

Na bazarku oprócz tony kartofli, trzech półtuszy wieprzowych i ćwiartki wołu udało się nabyć również 3 przyczepki rzeczy drobniejszych, wśród których znalazł się nad wyraz dorodny, niezwykle urodziwy i dziko pachnący rozmaryn. Żadne tam popierdółkowate trzy gałązki na krzyż, jakie można uświadczyć w supermarketach. Porządny kawał krzaka z korzeniami na decymetr. Już wizualizowałam sobie jak wołową ćwiatkę rozmarynem obkładam, jak wieprzową półtuszkę w rozmarynie marynuję i inne, głównie mięsne, rozmarynowe kombinacje uskuteczniam. Ale plany i życie to dwie oddzielne i niezależne od siebie kwestie. Zamiast mięsa w rozmarynie powstało rozmarynowe ciasto, które za sprawą boskich zdjęć Crummblle wbiło mi się w pamięć dość trwale.

Ciasto jest szybkie i proste w obsłudze – jak klasyczna babka ucierana. Zaczynamy od utarcia na puszystą jasną masę 120 g miękkiego masła i 175 g cukru

Do utartego masła dodajemy 175 g mąki, łyżeczkę proszku do pieczenia, 1/2 łyżeczki sody, szczyptę soli i 2 jajka (w temperaturze pokojowej)

Na koniec dodajemy drobniuteńko posiekany rozmaryn – 1 łyżkę świeżego lub 1/2 suszonego. Jak macie świeży, to śmiało można zaszaleć i dodać nawet podwójną dawkę. Ja dodatkowo dodałam skórkę startą z jednej cytryny. A zamiast mleka, które było w oryginalnym przepisie, dałam dwie łyżki soku z cytryny.

Ciasto wlewamy do foremki uprzednio natłuszczonej i wysypanej bułką tartą. Ciasta starcza na krótką (25 cm) keksówkę.

Ciasto pieczemy w 180 stopniach do suchego patyczka – u mnie trwało to godzinę.

Na koniec przygotowujemy lukier. Z oryginalnych proporcji wyszło mi go dwukrotnie za dużo. Proponuję zatem zużyć 90 g cukru pudru i sok z jednej cytryny. Ciasto polewamy lukrem dopiero gdy wystygnie. Ciasto, nie lukier.

Ciasto jest niesamowicie aromatyczne. Ma tylko jedną wadę – cholernie szybko znika. Serio – jedno popołudnie z Maleństwem i jest po sprawie. Najlepiej zrobić od razu dwa :-)