Między nami, babeczkami

Zwykły wpis

Bo czasem tak już jest, że wszystko co się spieprzyć może, to się spieprzy. Co gorsza, nie jest to sytuacja losowa, niezależna, sile wyższej podległa. No niestety nie. Sama to na siebie ściągam. Znam mechanizm, a i tak, jak ta ćma, wlatuję w ognień. No bo najgorzej wejść do kuchni w pośpiechu i chcieć coś zrobić szybko.

Praktycznie zawsze kiedy próbuję coś zrobić w tempie ekspresowym, to kłody pod nogami mnożą się jak drożdże. Mam jak w banku, że odkryję w jakie nowe, zaskakujące miejsca Niesforny Mąż poupychał kuchenne przybory. Oczywiście spędziwszy uprzednio nadmiarowy kwadrans na poszukiwaniu durszlaka (w czasie gdy makaron się rozgotowuje) czy patyczka do sprawdzania poziomu wypieczenia ciasta (podczas gdy ciasto przepieka się ponad miarę). Pewnikiem coś mi się rozleje, a ryż spektakularnie rozsypie po całej podłodze. A mąka z górnej szafki widowiskowo przesypie się do otwartej szuflady w szafce dolnej.

No a ostatnimi czasy doszło coś jeszcze. Bo wiecie, jest czasem w przepisie taki fragment, że stoi jak byk napisane – nie odstępować na krok i mieszać / ubijać / obracać bez chwili przerwy, bo jak nie, to będzie źle. No bywa tak. I choćby przez pozostałe 99% czasu można by bez problemu wcisnąć pauzę i powrócić do tematu po chwili, to w tym strategicznym momencie murem trzeba stać przy garach. No i jak myślicie, na jakim etapie przygotowywania potrawy Przekorny Kajtek zaczyna się domagać mojej uwagi? Tak, zgadliście, właśnie wtedy, kiedy absolutnie nie powinien. W sumie nie wiem jak dobrnęłam do mety. Na szczęście dobrnęłam. Bo o to jaki był cel:

Cooking&eatingA jak jeszcze Wam powiem, że pod słodką ciągutkową bezą kryje się cudnie kwaśny rabarbarowy curd, to moja determinacja będzie już całkiem oczywista, prawda? Jeśli jako i ja macie słabość do takich połączeń, to zakasujcie rękawy i ruszamy!

Na początek curd rabarbarowy. Zasadniczo robi się go jak cytrynowy tylko z rabarbaru ;-) Poniższa proporcja jest na duuuży słoik, czyli ilość zdecydowanie większą niż potrzebna do babeczek. Co akurat jest zaletą – curd jest tak pyszny, że dowolną ilość można wyjeść łyżeczką prosto z garnka, dlatego warto zrobić więcej. A zaczynamy od rabarbaru. Pół kilograma łodyg myjemy i siekamy na centymetrowe kawałki. Obierać nie trzeba. Podsypujemy 3 łyżkami cukru, podlewamy łyżką wody i gotujemy na małym ogniu.

Cooking&eatingRabarbar gotujemy aż doprowadzimy go do rozpadu. Czyli jakieś 15-20 minut. Wtedy go blendujemy.

Cooking&eatingRabarbarową papkę wrzucamy na sito wyłożone gazą i pozwalamy esencjonalnemu sokowi przesączyć się niespiesznie.

Cooking&eatingPowinniśmy otrzymać mniej więcej 3/4 szklanki soku. Pulpę koniecznie zostawcie bo jest pyszna. Z powodzeniem może występować w charakterze rabarbarowego dżemu, zostać dodana do jogurtu albo do gotowego rabarbarowego curd’u dla wzbogacenia faktury. A jeśli chodzi o sok, to dodajemy go do 6 żółtek roztrzepanych z 3/4 szklanki cukru.

Cooking&eating

Ponadto dodajemy 100 g masła pokrojonego w kostkę i wstawiamy wszystko na mały ogień. Podgrzewamy cały czas mieszając. Jeśli nigdy wcześniej tego nie robiliście lub też nie znacie możliwości swojego palnika, to lepiej przenieście się z curdem do kąpieli wodnej. Niezależnie od obranej metody masę mieszamy i podgrzewamy aż pięknie zgęstnieje. I powstrzymujemy się przed zjedzeniem całości na gorąco :-)

Cooking&eatingNadzienie przygotowane, można się wziąć za bazę, czyli babeczkowe ciasto. Ucieramy115 g miękkiego masła, a gdy będzie puchate dodajemy 150 g cukru i skórkę otartą z jednej cytryny. Ucieramy na gładką masę.

Cooking&eatingDodajemy do masła jedno po drugim 2 żółtka i miksujemy. Następnie 155 g mąki łączymy z łyżeczką proszku do pieczenia, pół łyżeczki sody i szczyptą cukru. 90 ml mleka zakwaszamy sokiem z 1 cytryny oraz aromatyzujemy łyżeczką esencji waniliowej. Dodajemy na zmianę po trochu mąki i mleka do maślanej masy i miksujemy aż wszystko się połączy.

Cooking&eatingNa koniec ubijamy 2 białka na sztywną pianę, dosypujemy do nich 15 g cukru i jeszcze chwilę ubijamy, a następnie dodajemy białka w dwóch transzach do ciasta mieszając całość delikatnie szpatułką. Ciastem wypełniamy muffinkowe foremki do 3/4 wysokości (ciasta starcza na 12 babeczek) i pieczemy w 175 stopniach przez 20-25 minut. Wcześniej nie wspomniałam, że w tym właśnie momencie wywaliło mi kroki, prawda? No właśnie – akurat gdy babeczki siedziały w piecu prąd mi odjęło. I wyszły zapadnięte zamiast garbate. A idea była taka, żeby garbik stożkowo wyciąć i zakłębienie nałożyć curd’u. Z braku garba nadziałam babeczki inaczej.

Cooking&eatingZostał jeszcze bezowy wierzch. Robimy go zaczynając od ugotowania syropu z  125 g cukru, 2 łyżek wody i 2 łyżek syropu np. klonowego, kukurydzianego lub z agawy. Syrop gotujemy ok 8-10 minut (do 115 stopni C – jeśli macie termometr). Ubijamy na sztywno 3 białka i cały czas ubijając zaczynamy wlewać cienką strużką gorący syrop. Masę białkową ubijamy potem jeszcze trochę, do czasu aż nieco przestygnie.

Cooking&eatingMasą dekorujemy babeczki mniej lub bardziej finezyjnie

Cooking&eatingTeraz pozostał już tylko ostatni krok – wrzucamy babeczki pod porządnie rozgrzaną górną grzałkę w piekarniku (u mnie górna grzałka + termoobieg ustawione na 200 st.) i rumienimy bezę. Trwa to chwilę (mi wystarczyły 2 minuty), więc nie spuszczajcie babeczek z oczu.

Ufff, to już koniec! Dobrnęliście ze mną do mety? To poczęstujcie się babeczką, zasłużyliście na to :-)

Cooking&eating

Cooking&eating

Cooking&eatingPrzepis stąd z moimi zmianami

Jedna odpowiedź »

  1. Oj, znam to aż nazbyt dobrze… A Babcia mówiła: gdzie się człowiek spieszy, tam się diabeł cieszy :P
    Mimo wszelkich niepowodzeń i sytuacji nieprzewidzianych, babeczki wyszły Ci cudowne!

Masz coś do powiedzenia? Nie krępuj się!: