Być jak Pomysłowy Dobromir

Zwykły wpis

I kiedy myślę sobie, że to już nie ma sensu, że już nie dam rady, że na kolejnym zakręcie to już spektakularnie wywinę orła, no bo rąk brakuje, a ewolucja spłatała nam takiego psikusa, że stopy chwytne utraciliśmy, to się okazuje, że jakiś szatański pomysł, że jakaś myśl drobna gdzieś w czeluściach zwojów kiełkująca sprawia, że jednak będzie inaczej.

No bo przypomniało mi się coś pysznego. A potem się okazało, że nie dość że odnóży mi nie starczy na blendowanie sosu, to jeszcze nerkowców w domu nie mam. I już prawie się udało, już niemalże ulatniała się ta chęć rozpieszczania kubków smakowych, gdy jednak drzemiący we mnie młody wynalazca orzekł, że da się. I nie, wcale nie wyhodowałam naprędce dodatkowych kończyn. Po prostu wpadłam na skrót genialny w swej prostocie i pyszności. Zamiast orzechów w swej naturalnej postaci użyłam kremowego masła orzechowego. Wyszło obłędnie pysznie. Bo wiadomo – pysznie być musiało, inaczej cała ta zabawa nie miałaby sensu.

Cooking&eatingCurry orzechowe z kurczakiem w tej wersji robi się szybko i prosto. Na początek siekamy chili, czosnek i dymkę.

Cooking&eatingPodsmażamy wszystko krótko na niewielkiej ilości tłuszczu, a następnie dodajemy łyżkę sporą garam masali. No chyba, że macie jakąś bardzo ostrą mieszankę, to wtedy trochę mniej.

Cooking&eatingGdy przyprawy rozwiną swój aromat dorzucamy kurczaka – skrojony w grubą kostkę podwójny filet z piersi. Obtaczamy go dokładnie w zawartości rondla i podsmażamy 2-3 minuty.

Cooking&eatingTeraz czas na masło orzechowe – dorzucamy go solidną łychę

Cooking&eatingDajemy mu chwilę aby połączyło się z przyprawami, a my w tym czasie sięgamy po śmietankę kokosową – małą puszkę czyli 125 ml.

Cooking&eating

Cooking&eating

Kurczaka dusimy w śmietance ok. 20 minut. Jeśli zbyt wiele wody odparuje, możemy sos troszkę rozrzedzić. I tyle. Prawda że szybko? A jak smakowicie! Dzięki ci opatrzności za masło orzechowe!

Cooking&eating

Cooking&eating

Cooking&eating

Jedna odpowiedź »

  1. No, dobrze, że dałaś jakiś znak życia, bo już się powoli zaczynałam martwić :) Ja bym nie chciała być złym prorokiem, ale w najbliższym czasie może być tylko gorzej! A jak już dziecię Twoje pozna, do czego służą kończyny dolne, mimo, że chwytność straciły, to w pędzie za dziecięciem do kuchni zajrzysz od wielkiego dzwonu i to raczej w celu ochronnym pierworodnej przez zrobieniem sobie krzywdy :):):) Już dziś zacznij odzwyczajać siebie i męża od jedzenia. Będzie prościej :)

    Pozdrówka, kochana! I do następnego razu :)

    • Liczę gorąco na to, że jej niepohamowany apetyt wręcz zapędzi ją do kuchni i będzie mi dzielnie pomagać. Taaaak, sama się słyszę, nie musisz nawet próbować mi uświadamiać, że płonne me nadzieje
      :-)

      • To dobrze, że to wiesz. Twoje rozczarowanie będzie z pewnością mniejsze od tego które ogarnęło mnie, kiedy się okazało, że moje dziecię kokardek, gumeczek i tych spinek słodziutkich z biedronką, motylkiem, albo misiem nie znosi i nie istnieje taka siła, która umieścić by to mogła na jej cudnych półdługich włoskach na sekund pięć lub więcej. Tak więc moje marzenie o czesaniu warkoczyków i wiązaniu kokardek do dziś pozostaje tylko marzeniem bez nadziei na spełnienie, bo pannica z kokardek dawno już wyrosła :(

        • Dobrze, że masz asertywną córkę – przynajmniej traumy sobie nie wyhodowała. Ja wspominam zaplatanie warkoczy jako najgorszy poranny koszmar, który (o dziwo!) znosiłam aż do ósmego roku życia. Potem już przywykałam nawet do tych tortur, ale ma rodzicielka wymiękła i ścięła mi włosy :-)

Masz coś do powiedzenia? Nie krępuj się!: