No dobrze. Masz już te dzieści lat. Już nie wypada Ci chodzić w porciętach krótkich i podkolanówkach. Ani rzucać kamieniami w drzewo. A huśtawka na placu zabaw jakby ździebko przymała się wydaje. No owszem, takie właśnie są fakty. I co z tego? No właśnie – cóż z tego, skoro niezależnie od wieku, bez zważania na stanowisko, dorobek na koncie bankowym czy ilość tych wrednych skurczybyków zmarszczek człowiek nadal trzyma w szafce słoik z nutellą? Ok, może ten słoik jest teraz jest w stanie przetrwać w szafce nieco dłużej, ale bądźmy szczerzy – nadal nie za długo.
Bo nutella nie dość że jest pyszna au naturel, to jeszcze boski mariaż tworzy z sernikami, ciasteczkami, torcikami i lodami. No i z naleśnikiem też jest niczego sobie.
Ale nutella z serem? A konkretnie z brie? Przyznaję, nie wpadłabym na to sama. Co nie znaczy, że pomysł mnie nie zachwycił. Ba, opętał mnie totalnie. A efekt doprowadził kubki smakowe do obłędu. Musicie tego spróbować – rozpusta w czystej postaci!
Od zera do skrajnej rozpusty dzieli nas kilka minut. Składniki są nieliczne i łatwo dostępne. Więc żadnych wymówek – do dzieła! Bierzemy chleb pszenny (np. bułka wrocławska choć chałka też nie byłaby głupim pomysłem), brie i nutellę. Brie taki bez dodatków i co najwyżej umiarkowanie dojrzały. W sensie nie za miękki. Nie ma też co inwestować w ser najwyższej jakości, bo on głównie odpowiada za konsystencję efektu finalnego, a nie za smak. Ten narzuca nutella.
Na kawałku masła podsmażamy z jednej strony parzystą ilość kromek chleba.
Zdejmujemy chleb z patelni i połowę kromek (po tej podsmażonej stronie) smarujemy nutellą, a drugą połowę obkładamy brie.
Składamy jedno z drugim, rozpuszczamy na patelni kolejny kawałek masła i smażymy kanapki z dwóch stron. Przed przewróceniem na drugą stronę dorzucamy jeszcze ciut masła na patelnię.
Ok, jesteście gotowi na to co zaraz nastąpi? To lepiej się przygotujcie, bo odjazd będzie nieziemski. Zapamiętajcie dzieci drogie – żadna heroina, żadne skoki na bungee, a tylko grilowana kanapka z serem i nutellą dostarczą Wam tak nieziemskich doznań. Serio, serio :-)
Przepis znaleziony tu.
O nie! Takie cudo, a ja jestem na diecie… ;( i ani nutelli, ani brie, ani masła mi nie wolno. Może by tak jaką przerwę zrobić…
Myślę, że w tej sytuacji przerwa jest wręcz konieczna ;-)
(i znowu będzie na mnie, że do złego namawiam…)
*_*
Jeju, nutella, kocham!
Ale z tym serem bałabym się trochę;)
Nie lękajcie się albowiem ciocia centka Was tylko ku ambrozji prowadzi
;-)
Czysta brudna perwersja.
Taaak :-]
Obśliniłam monitor :)
Bardzo ciekawe i na pewno smaczne połączenie :D
I Ty oczywiście wiesz, że to nie szkodzi i nie zabija?
A nawet jak nie, to co? I tak nie mogę się oprzeć :-)
No i z tego widzę, że dziecko rzeczywiście Twoje jest, a nie od sąsiadki pożyczone. Jeśli jest coś co się da szybciej przygotować niż TO, to chyba tylko woda na herbatę :):):)
Ale kto by marnował czas na robienie herbaty, gdy takie rzeczy są w zasięgu ręki ;-)
intrygujące połączenie! ale z przyjemnością bym się na nie odważyła ;-)
Omg, bosko! *_* Jeszcze nigdy na to nie wpadłam, a wpadam na naprawdę DZIWACZNE pomysły :D Kocham połączenie słodkiego i słonego, koniecznie do wypróbowania!
To musi być ciekawe połączenie smaków…zwłaszcza dla mnie, bo uwielbiam zarówno nutellę, jak i brie :)
Mniami :)
Uwielbiam nutellę! Dzieki za ciekawy pomysł :)
no popatrz! zupełnie zapomniałam, że miałam te grzanki popełnić :):):) Jak to czasem warto wstecz, a nie tylko hej do przodu :o) No ale po kolei. Jutro będą nieziemskie ravioli ze szpinakiem, choć u mnie w wersji pierogowej (zawsze to łatwiej ciasto rozwałkować, a i pszenicy durum jakoś tak tyle co na lekarstwo :) )
Oj popełniaj, popełniaj! A ravioli ze zwykłej tortowej czy poznańskiej (zapewne ku wielkiemu oburzeniu Włochów) też robiłam i było smakowicie :-)
no ja to normalnie (i absolutnie karygodnie) wyprodukowałam pierogi. zgodność z przepisem zachowałam w kwestii farszu i masła pietruszkowego. no i nie dość że to masło było pyszne, to jeszcze okazało się, że pietruszka mnie jednak NIE ZABIJA!!!
Łomatko! A jednak odważyłaś się spróbować! Gratuluję odwagi i cieszę się, że przeżyłaś eksperyment ;)