Mięsne czary

Zwykły wpis

Bo co to są właściwie czary? Jak sobie kiedyś, siedząc na trzepaku i nóżką majtając, dumałam, czary to taka rzecz, że powstaje coś z niczego. Między obserwowaniem much i żuciem gumy tworzyłam sobie światopogląd w temacie. Że jak na ten przykład magik z kapelusza królika wyciąga, to przecież on go tworzy z kapeluszowej próżni. Bo jak wiadomo, królika w kapeluszu uprzednio nie było. Przy okazji objadania się dzikimi gruszkami na najwyższej gałęzi drzewa, kontynuowałam swoje  przemyślenia i utwierdzałam się w przekonaniu o własnej racji. Bo ja nie miałam za uchem tej monety, którą wujek zza niego wydobył.

No ale potem, wraz z kolejną świeczką na torcie zdmuchiwaną, przyszła wątpliwość – a jak ktoś odwraca bieg czasu i trzy kawałki sznurka na powrót w jeden, aczkolwiek długi zamienia, to co? To nie są to czary? Albo jak ktoś czwórkę trefl w asa pik przetransformuje, to magia czy nie magia? Albo jak ktoś przemieni wodę w wino? Yyy…, może jednak nie idźmy w tym kierunku. Ale jakby pierwotna teoria, że magia nicości i tworzenia tylko dotyczy, została podważona.

A potem zaczęłam gotować i pojęcie magii rozciągnęło się bezgranicznie. Bo prawie wszystko co się w kuchni dzieje trąci nieco magią. Czasem również maggi. Ale magią częściej. I teraz nie mam wątpliwości, że te kotlety to czary w najczystszej postaci. Bo jak bez czarów, z trzech tylko składników, takie pyszności można wyczarować? Wiadomo, nie da się!

Sprawa jest banalna, można ją powierzyć nawet dziecku oraz stereotypowemu mężczyźnie. Nie obrażając mężczyzn pozostałych, oczywiście. Jako się rzekło, potrzebne są raptem trzy składniki – kotlet wieprzowy (schab z kością, karkówka czy kawałek z łopatki będą dobre), gruba morska sól, ewentualnie sól gruba kamienna, ale koniecznie i absolutnie gruba, oraz cytryna.

Kotlet obsypujemy hojnie solą

Wrzucamy go na suchą, rozgrzaną patelnię. Zasoloną stroną w górę. Kotlet smażymy na średnim / średnio-małym ogniu tak długo, aż ziarnka soli zaczną się robić przezroczyste. Trwa to ok. 10 minut.

Następnie kotleta przewracamy na drugą stronę i smażymy kilka minut. Nadmiar soli przyklei się do patelni. A co się nie przyklei, zeskrobiemy łyżką.

Teraz pozostaje tylko obficie skropić kotleta sokiem z cytryny

…i pałaszować ten niebywale, niesamowicie, czarodziejsko soczysty kawał mięsa! To jest prawdziwa magia!

Magiczna sztuczka z solą pochodzi stąd.

Jedna odpowiedź »

    • O właśnie! już jej to kiedyś tłumaczyłam … Pewnie do dziś nie wierzy.

      A w temacie to mi się nasuwa tylko filozoficzne „Im mniej tym więcej” ;D
      Bardzo w moim guście.

  1. śniło mi się, że okazało się, że jesteśmy rodziną ;) bardzo cieszył ten fakt we śnie, bo tam też miałaś bloga i robiłaś bardzo smaczne żarełko i miałam do niego dostęp! =.= aż smutno mi, że to nie jawa xd

Dodaj odpowiedź do centka Anuluj pisanie odpowiedzi