Albo jestem zbyt kochliwa, albo nie sposób jej nie kochać

Zwykły wpis

Zdecydowanie łatwo popadam w kulinarne ekscytacje. Rzut oka na kolejną do kolekcji formę, kokilkę czy inne kuchenne utensylium i już sięgam do portfela gotowa do płacenia. Niesforny Mąż pod ręką nosi kaftan bezpieczeństwa i gotowy jest w każdej chwili siłą wyciągać mnie ze sklepu oraz doprowadzić do orzeczenia o mojej chwilowej niepoczytalności.

Pierwszy kęs jakiegoś cudnego połączenia smaków i już gotowa jestem jeść do końca życia truskawki z octem balsamicznym, a na plecach wytatuować sobie gruszka + gorgonzola = miłość forever. No i  zielonemu curry oraz pho z krewetkami przyrzekłam wierność, póki śmierć nas nie rozłączy.

Pełną obojętność wynikającą z nieświadomości istnienia danego zjawiska i dziką, entuzjastyczną miłość dzieli u mnie jakieś 30 sekund. Mniej więcej tyle musiałam zobaczyć z pierwszego odcinka, żeby całkowicie pokochać Rachel Khoo. Dziewczę jest po prostu urocze. Lekko, finezyjnie i potwornie pysznie poczyna sobie ta Angielka w małej paryskiej kuchni. A do tego jest niesłychanie seksowna, co sprawia, że osobnikom płci obojga ciężko oderwać od niej wzrok. Zresztą nazywana jest nową Nigellą – to powinno właściwie przybliżyć stan rzeczy.

Jako zdeklarowana fanka jajek, na pierwszy ogień wzięłam jej muffinową wersję croque madame.


Sprawa jest prosta i pyszna, jednak wymaga maleńkiej dozy przygotowań. Po pierwsze, chleb. Kawałki tostowego chleba pozbawiamy skórek i rozpłaszczamy wałkiem.


Po drugie, sos. Z łyżki masła i łyżki mąki robimy jasną zasmażkę, podlewamy ją szklanką mleka, gotujemy chwil kilka, po czym doprawiamy solą, pieprzem i gałką muszkatołową.


Zostaje tylko zmontowanie poszczególnych elementów w całość. Chleb smarujemy rozpuszczonym masłem z obu stron.

Wykładami chlebowymi płatami foremki, np muffinkowe. Próbowałam też z ramekinami – tu potrzebowałam dwóch kawałków chleba by wyłożyć ścianki formy.


Dalej szynka i jajko. W kokilce całe mieści się bez problemu. W mniejszym zagłębieniu formy muffinkowej – niekoniecznie. Można zastosować patent Rachel i odlać trochę białka przed umieszczeniem jajka w gniazdku.

Na koniec nakładamy czapę z sosu

Przyozdabiamy serem


I pakujemy w 180 stopni na kwadrans.

Wygląda jak muffin, smakuje jak niebo. Idealne śniadanie na weekend. Idealna kolacja w dzień każdy.

Jedna odpowiedź »

  1. Właściwie, to nie ma dużo roboty, jakby się tak głębiej zastanowić. Świetny pomysł z tym prasowanym chlebkiem. Ogólnie – 100% warte wypróbowania! Ps. Uwielbiam płynne żółtko, szczególnie w takiej konfiguracji :)

      • Obejrzałam pannę Rachel na youtube – bardzo miła z niej osóbka :) Szkoda, że tylko 2 odcinki są. Jak widzę jej kuchnię, to wyzbywam się kompleksów na temat mojej, ale jak widać nie trzeba mieć super sprzętów i pięknych wnętrz, żeby świetnie gotować i ciekawie żyć. Przepisy ma fajne, ale dumnie stwierdzę ;) że ja robię lepsze chouquettes – muszę powtórzyć przepis na nowym blogu :) Pozdrawiam!

  2. gdzież się podziałaś Centko droga! Doskwiera mi palący głód czytania Twoich nieziemskich historii, z pogranicza kuchni, stepu, kazamatów i kilku innych bliżej nieokreślonych rejonów!!! Gdzie jesteś!

  3. Centko, coś cicho ostatnio u Ciebie. Czy Ci majówka przyćmiła kuchenną pasję? Oby nie. D:
    Cóż, czekam z niecierpliwością na nową potrawę. Uwielbiam czytać Twoje notki.

    • @Suza, @Moziazo – korzystając z majowych świąt, w świat się wypuściłam. Ale wrócę już niedługo, niestety. Bo zostałabym jeszcze w świecie podróżniczego wałęsania, och, zostałabym…

  4. Talentów literackich niestety nie posiadam, ale upust zachwytowi dać muszę. Nasza forma do muffin zawsze przed rozgrzaniem wypełniana była słodkościami. Ten pomysł bardzo przypadł mojemu podniebieniu, chwilowo poprzez oczy jedynie. Sobota jest blisko i zamiast ulubionego jajka na miękko, taka forma płynnego żółtka… ciekawie będzie.

    • Jako że sobota raz w tygodniu raptem wypada, chciałabym podkreślić, że te muffinki również za kolację mogą robić :-)

  5. Rzeczywiście pyszka. Dzieciom nie podeszły i bardzo dobrze, bo dzięki temu mieliśmy z moim Paskudem po dwie :-)
    I zaraz okazało się, że książka na mnie czeka na poczcie!
    Właśnie smażę łososia w cukrze i proszku musztardowym…

Masz coś do powiedzenia? Nie krępuj się!: