Nie wiem czy już się do tego przyznawałam, ale mam pewną słabość do fastfoodowych dań. Nie, nie zrozumcie mnie źle – za bardzo cenię sobie dobry smak, by na co dzień żywić się w podejrzanych przybytkach rozpusty. Budy z hamburgerami, frytkami, zapiekankami jakoś nie wzbudzają mojego zaufania. Sieciowe fastfoodownie też nie szczególnie. Owszem, gdy czasem w biegu jestem, brak innej opcji po drodze albo głód mnie dopada taki, że ni kroku bez zatankowania dalej nie pójdę, to zdarza mi się skorzystać z ich usług. Ale nie jest to mój ulubiony sposób przepuszczania pieniędzy na mieście.
No i sama czuję, że dysonans pewien tu powstał. Bo niby jakaś sympatia we mnie kiełkuje, a jak przychodzi do konkretów, to same kalumnie latają w powietrzu. Otóż zasadniczo to jest tak, że ja fastfoodowni nie lubię, a słabość mam do „dań” tamże serwowanych. Bo np. taki hamburger odtworzony w warunkach domowych, czyli naprawdę składający się z mięsa, to pyszność nie lada. Czy też zapiekanka z rozkosznie rozpuszczonym serem, a nie mrożonym wyrobem seropodobnym. Albo tortilla nadziana świeżo przygotowanym chili con carne w miejsce konserwy niewiadomego składu. No przyznacie – to może być dobre.
Tym razem chrapkę miałam na kurczaka zapieczonego w chrupiącej panierce. I choć kurczę w domu przyrządzone i tak zawsze jest lepsze i zdrowsze od tego z wiadomej sieciówki, to jednak do tej pory do perfekcji brakowało mu tego czegoś. Ptaszysko wychodziło nie tak chrupkie jak powinno, albo nie tak soczyste, albo inne odstępstwo od ideału ujawniało. Dziś jednak uroczyście mogę obwieścić, że idealny kurczak został odnaleziony.
Na czym polega sekret? Na dwóch trikach. Po pierwsze, kurczaka trzeba odpowiednio przygotować. A przygotowanie polega na namoczeniu filetów z kurzej piersi w solance. Co najmniej 6 godzin trzeba je moczyć w osolonej wodzie. Jak mocno osolonej? A tak mniej więcej łyżeczką soli na litr wody.
Drugi sekret to panierka. Na „mokrą” część panierki składa się mleko roztrzepane z jajkiem
Część „sucha” panierki to mąka z odrobiną proszku do pieczenia i – uwaga, uwaga – 2-3 łyżkami mleka w proszku. Dodajemy też miks przypraw: sól, cukier, pieprz i paprykę ostrą oraz słodką.
I teraz kolejna sztuczka – do części suchej dodajemy 2-3 łyżki mleczno-jajecznego płynu. Dzięki temu powstaną grudki, które po usmażeniu stworzą odpowiednio chrupiącą warstwę.
I teraz tak: płaty kurczaka osuszamy z solanki, przyprawiamy takim samym miksem przypraw co panierkę, moczymy w jajku z mlekiem, obtaczamy dokładnie w zgrudkowanej mące i smażymy na głębokim tłuszczu ok. 4 minut, obracając kurczaka w połowie smażenia.
Usmażony kąsek odsączamy z nadmiaru tłuszczu na papierowym ręczniku…
… i jemy w dowolnej formie z dowolnymi dodatkami. Np. tak:
Jeśli chodzi o źródło, to oczywiście jest to seriouseats.com