Lubię wszelkiej maści wariatów i pasjonatów. Uwielbiam pozytywnie zakręconych wariatów, co to konwenans sobie czasem złamią, a przy okazji stworzą coś fajnego. Lubię, gdy ktoś ma swoją zajawkę w życiu. Gdy szydełkuje, składa barwne paski w origami, pasjami układa pasjanse i czyta wszystko co wydrukowano helvetiką. Lubię, gdy ktoś wkłada serce w to co robi, nawet jeśli robi głupoty. Pewnie dlatego Niesfornego Męża wybrałam na męża. I pewnie dlatego lubię seriouseats.com.
Serwis ten zdobył moje serce naukowym podejściem do tematu hamburgerów i innego sortu fastfoodu. Z wagą i miarką, a nade wszystko otwartą głową i nieustraszonymi kubkami smakowymi przemierzają USA wzdłuż i wszerz, i poddają wnikliwej analizie wszelkie jadło, także to, które nie cieszy się masowym szacunkiem. Z entuzjazmem, który można spotkać u uznanych krytyków kulinarnych badających głębię smaku sosu w trzygwiazdkowej restauracji, badają kruchość spodu pizzy i jakość użytego keczupu.
Ostatnio ci zapaleńcy wzięli na warsztat grilled cheese, który nazywa się tak tylko dla zmyłki i skonfundowania miłośników czeskiego prazonego syra. Bo to grilowana kanapka z serem jest. Ale. Rozpuszczony ser, i tak, dodaje +10 do rozkoszy i nazewnictwo nie może w tym przeszkodzić. Dziś zatem o grilowanym serze będzie, na dodatek na cztery sposoby.
Wersja pierwsza – podstawowa – to po prostu usmażona kanapka z serem. Ale taka idealna. Co wymaga, po pierwsze, odpowiedniego chleba. A do tego konkretnego celu najlepszy jest chleb tostowy. Możecie sobie tego dmuchanego świństwa nie lubić na co dzień. Ja nie lubię. Ale i tak, tu sprawdza się najlepiej. Po drugie – ser. Koniecznie łatwotopliwy gatunek. Osobiście postulowałabym jeszcze wyrazistość w smaku, ale to już kwestia osobistych upodobań. Po trzecie – technika. Prostym, acz skutecznym trikiem jest smażenie chleba z obu stron. Wówczas, gdy montujemy kanapkę w całość, ser styka się z podgrzaną powierzchnią i ma większe szanse rozpuścić się do cna. I jeszcze jeden manewr – chleb podczas smażenia chłonie tłuszcz jak gąbka. Aby ograniczyć nadmiar tłuszczu, a jednocześnie zagwarantować, że chleb będzie się podsmażał na maśle, a nie na suchej patelni (bo tylko smażąc się na maśle rumieni się w ten sposób, o który chodzi), zamiast natłuszczać patelnię, smaruję masłem chleb. Z dwóch stron. No to jedziemy.
Chleb smażymy do rumianego koloru i przewracamy na drugą stronę
Kładziemy na gorącą powierzchnię ser, składamy kanapkę w całość i dosmażamy po obu stronach do złotego koloru.
Wersja podstawowa gotowa – jemy szybko, póki ciepła.
Sposób drugi zakłada zrobienie z nudnej kanapki z serem wersję de lux. Co konkretnie wrzucicie do środka zależy od Waszych upodobań i zawartości lodówki. Ja uwielbiam wersję z marynowanym jalapeño i soczystą szynką.
Technika wykonania jest dokładnie taka sama, jemy też na gorąco.
Sposób trzeci zakłada, że zamiast masła wysmarujemy chleb majonezem. W końcu jest dość tłusty, czemużby nie mógł zastąpić masła w procesie smażenia?
Kanapki z majonezem przyrumieniają się na inny kolor – cukier występujący w majonezie karmelizuje się i stąd ciemniejsze refleksy na chlebie.
W smaku też jest różnica – majonez nadaje delikatną słodycz, która świetnie się komponuje ze słonym serem i ostrą papryczką.
I wreszcie sposób czwarty, rozpustny i wspaniały, w którym dorzucamy do gry jajko.
Wyciągamy z biurka dziurkacz i dziurkujemy chleb. Dziurka powinna pomieścić żółtko, ale nie może być za duża, a raczej pozostała powierzchnia chleba nie może być za mała, bo nie utrzyma ciężaru odpowiedzialności.
Tu już proponuję tłuszczem uraczyć patelnię, a nie chleb, bo smarowanie brzegów jest dość upierdliwe. Ale jak ktoś lubi, to nie ma przeciwwskazań. W każdym razie, chleb wrzucamy na patelnię i wbijamy jajka – celując żółtkiem w dziurkę.
Jajko lekko solimy i gdy tylko białko się zetnie na tyle, by dało się kromkę przewrócić na drugą stronę, czynimy to. Nakładamy na podsmażoną stronę ser i przykrywamy drugą kromką – jajkiem do góry.
Smażymy z dwóch stron, nie za długo. Idealnie jest wtedy, gdy żółtko pozostanie płynne. Jemy z zachwytem.
A Ty? Po którą wersję sięgniesz?
Ech Centka…. Doprowadziłaś mnie do rozpaczy……………..
Czymże? Jakże? Ja nie chciałam, chyba…
Ja się skuszę na dwie ostatnie! Kocham takie kanapeczki :) Nigdy nie próbowałam z majonezem, no a z jajkiem to danie wręcz królewskie! Tylko nie mam takiego dziurkacza ;)
Za dziurkacz robił kieliszek do szampana :-)
To z jajkiem jest rewelacyjne!
To też mój osobisty faworyt :-)
To ja poprosze wersje deluxe, z szynka i jalapeno. I zgadzam sie, poczciwy tosciak jest do takich kanapek najlepszy!
Od siebie polecam grillowany ser brie z niewielką ilością nutelli :-) Brzmi ryzykownie, ale warto!
Pozdrawiam
słono-słodkie połączenia wchodzą mi bez problemu – spróbuję :-)
mega apetyczne zdjęcia!
Pamiętam jak w dzieciństwie próbowałam rozpuścić twaróg i jak płakałam, kiedy nie chciał się ciągnąć…
Co do tostów, to zamawiam wersję z jajkiem. A po kilku zdaniach wstępu jeszcze bardziej się cieszę, że Niesforny Mąż jest częścią Twojego posagu ;)
No ba! Byle czego bym nie wnosiła! ;-)
Jaki ser najlepiej użyć?
Cheddar będzie najlepszy, gouda też sa radę. Ewentualnie, ale tylko jeśli planujesz sięgnąć po jakieś charakterne dodatki, możesz użyć delikatnej mozzarelli – pięknie się będzie ciągnąć :-)
A czy na złożonej kanapce jest tylko jedno jajko? Czy na każdą kanapkę osobno wylewamy jajko i później składamy? Zamotałam się :)
Jedno jajko na podwójną kanapkę zapewni wystarczający poziom rozkoszy :-)