Z pozdrowieniami od Fidela Castro

Zwykły wpis

Były kiedyś takie piękne czasy, gdy oranżada w proszku zlizywana bezpośrednio z ręki wprawiała człowieka w niebotyczny zachwyt. Skakanie w gumę było rozrywką równie wciągającą co call of duty, względnie simsy. A brukiew nie była ekstrawagancko staroświeckim warzywem. W tych pięknych czasach, gdy codzienny asortyment sklepów składał się z octu i groszku, czasem, przeważnie w okolicy świąt, dopływał do Polski statek z Kuby. Statek wyładowany pomarańczami.

Pomarańcze dawno utraciły swój świąteczny charakter. Albo też każdy dzień stał się świętem – zależy jak na to spojrzeć :-) W każdym razie ogólnodostępność pomarańczy to fakt, na dodatek dość pozytywny. Bo przecież nutka pomarańczy potrafi zmienić bardzo wiele: wino grzane podrasować, w wersji smażonej – pączka uszlachetnić, a z czekoladą, to już cuda, prawdziwe cuda czyni. Jeśliście cudów żądni, to zaopatrzcie się w pomarańcze. Koniecznie.

W tej tarcie Jamiego Olivera stężenie czekolady nie daje się ogarnąć żadną skalą. Choć czekolada zagryzana czekoladą i zapijana kakao jest pyszna, to jakieś urozmaicenie, by nie znudzić się tematem, jest mocno wskazane. Pomarańcza w roli urozmaicającego czynnika sprawdza się wręcz wybornie. Wchodzicie w temat? No to zakasujemy rękawy!

Trochę skorygowałabym Jamiego jeśli chodzi o proporcje, bo pojechał z ilością ciasta – u niego było to rozpisane na 320 g masła przy formie o średnicy 28 cm. Z przeliczenia na moją formę o średnicy gdzieś pomiędzy 26 a 27 cm wychodziła proporcja na 285 g masła. I taką zastosowałam, zostając w efekcie z ilością ciasta pozwalającą na zrobienie drugiej tarty. Następnym razem wzięłabym połowę oryginalnej porcji.  I poniższe ilości tą korektę uwzględniają. Jak mi nie ufacie, to weźcie po prostu wszystkiego dwa razy więcej :-)

160 g masła ucieramy na puch z 110 g cukru.

Do masła dodajemy skórkę z 1 dużej pomarańczy.

Przygotowujemy 280 g mąki, 30 g kakao, półtora jajka

Łączymy masło z połową mąki i kakao, następnie dodajemy jajka, a na koniec resztę mąki. Zagniatamy z ciasta kulę, którą na godzinę pakujemy do lodówki. Następnie ciasto rozpłaszczamy za pomocą wałka, wykładamy nim formę i pakujemy w tej postaci na pół godziny do zamrażalnika.

Tak przygotowany spód pieczemy 12-15 minut w 180 stopniach.

Najpóźniej gdy spód się piecze, bo nie ma przeciwwskazań by zająć się tym wcześniej, robimy wypełniacz do naszej tarty. Tu już w kwestii proporcji zgadzam się z Jamiem – wystarczyło przeskalować na ciut mniejszą formę i było dobrze.   W rondelku podgrzewamy 180 ml mleka, 500 ml kremówki i 55 g cukru. Gdy mikstura będzie na granicy wrzenia ściągamy ją z ognia i wrzucamy 310 g pokruszonej gorzkiej czekolady. Mieszamy do pełnego jej rozpuszczenia.

Na koniec dodajemy 2 jajka (oraz ewentualnie łyżeczkę cointreau lub innego likieru pomarańczowego). Mieszamy, aż masa będzie gładka i wylewamy na podpieczony spód.

Tartę pieczemy w 170 stopniach przez 15 minut. Po tym czasie będzie jeszcze wydawała się płynna, ale gdy przestygnie będzie idealna. Zwłaszcza w towarzystwie kleksa kwaśnej śmietany.

16 responses »

  1. Gdyby nie fakt, że na jutrzejsze imieniny babci przygotowałam czeski tort, pojechałabym raczej w kubańskie rejony. Twoje ciacho zachwyca!

  2. Uwielbiam połączenie pomarańczy z czekoladą, szczególnie w mojej ulubionej, gorzkiej czekoladzie Lindta. Pysznie wygląda to twoje ciasto, myślę, że w moim przypadku na jednym kawałku by się nie skończyło:)

  3. Ile masła mam użyć w tym cieście, ponieważ na początku jest mowa o 285 g, jednak potem napisane jest tylko 160 g użyte do utarcia w paluch z cukrem?

Masz coś do powiedzenia? Nie krępuj się!:

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s