Co jedzą Wikingowie?

Zwykły wpis

Dawno się nie skarżyłam, więc może pomyśleliście sobie, że remontowe perypetie w mojej kuchni już dobiegły końca. No niestety nie. Rozpiździel trwa sobie w najlepsze. Mam też wrażenie, że  w marketach budowlanych bywam częściej niż w domu i jeśli chodzi o znajomość topografi tychże, śmiało mogę stawać w szranki z wieloletnimi pracownikami. Sklep meblowy na I też nie ma przede mną tajemnic. Ich restauracja również.

W ikeowym bistro bywają ciekawe rzeczy. Już jakiś czas temu podpatrzyłam pewien pomysł, wyeksploatowałam go, po czym o nim zapomniałam. Ostatnie tygodnie odświeżyły mi pamięć. I dobrze, bo jest to nader smakowita przekąska. Odpowiednia na śniadanie, lunch, kolację. Na piknik już nie, ale nie można mieć wszystkiego.

Potrzebne nam będą:

1) zrumienione krewetki

2) podpieczone bułeczki lub tosty

3) jajka w koszulkach

Jeśli chodzi o jajka w koszulkach, to dwa słowa wyjaśnienia, prosto od Julii Child. Aby się sztuczka udała, jajka muszą być bardzo świeże. Mniej świeżym jajkom można pomóc wkładając je w skorupce na 8-10 sekund do wrzątu. Ponadto, wodę trzeba osolić i zakwasić – to pomaga białku się szybciej ściąć. Jajko najlepiej wbić do miseczki i potem szybkim ruchem wpuścić je z małej wysokości do wrzącej wody. Tak punktowo, bez rozmachu. Szybciutko zakręcić pływające białkowe wąsy dookoła żółtka i na małym ogniu gotować ok. 4 minut. Po tym czasie wyłowić jajko, wsadzić na moment do zimnej wody, ewentualnie zostawić w zimnej wodzie na dłużej, jeśli jajko musi poczekać na resztę składników. Alternatywnie jajka w koszulkach można zastąpić jajkami pięciominutowymi, czyli po prostu gotowanymi przez dokładnie 5 minut. To czas dla jajek mniejszych. Średnie gotujemy 5,5 a duże 6 minut. Plus dodatkową minutę jeśli jajka były wyjęte wprost z lodówki.

No to do dzieła!

 

Na podpieczone pieczywo kładziemy sałatę dowolną lub rukolę, roszponkę, szpinak – coś zielonego wedle uznania. Ja chętnie biorę lodową sałatę ze względu na jej chrupkość. Dla wygody konsupcji kroję sałatę w mniejsze kawałki. Ze względów estetycznych najlepszym wyborem byłby cały liść sałaty karbowanej.

 

 

 

 

Na zielonościach ląduje wyłowione z wody, oszuszone i pozbawione farfocli jajo. Nie polecam zakwaszać wody octem balsamicznym (akurat tylko taki miałam w domu), bo jajo będzie w brązowe plamki :-)

 

 

 

 

 

 

Czas na sos. Z krewetkami dobrze mi się komponuje cytrynowy majonez. Ale sos ziołowy, pikantny czy czosnkowy też miałby rację bytu.

 

 

 

 

 

Następnie tarty ser. O konkretnym smaku. Może być parmezan, może być dojrzały cheddar, ale już mdła mozarella się nie sprawdzi.

 

 

 

 

 

Kolejne na kanapce lądują krewetki. W Ikei kanapkę posypują surowymi krewetkami koktajlowymi. Nie jest to zły pomysł. Ale że akurat miałam parę większych mrożonych krewetek to właśnie ich postanowiłam użyć. Robiłam też kanapkę w innych wersjach – z podsmażonym bekonem, z salami, szynką, grilowanym oscypkiem oraz resztkami pieczonego kurczaka. Pełna dowolność. Jednak w przypadku użycia dodatków występujących w plastrach, sugerowałabym (dla stabilności konstrukcji) ułożyć je pod jajkiem.

 

 

 

Jeszcze odrobina natki pietruszki. Albo innego zielska. Lub świeżo mielonego pieprzu. Czy też siekanego chilli.

 

 

 

Pycha!

3 responses »

    • Krewetek nie doprawiałam, więc słoność sera wręcz pomogła podkreślić ich smak. Tak przynajmniej twierdzą moje kubki smakowe. Ale jak wiadomo wszystko jest kwestią gustu – trzeba próbować i samodzielnie oceniać :-)

Masz coś do powiedzenia? Nie krępuj się!:

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s