Dwa pomysły jak ulepszyć świat

Zwykły wpis

Kuchnia nadal w rozsypce, a gotować się chce. Końca tego zamętu wciąż nie widać. Kot już nawet się poddał i zaniechał kontroli, którą namiętnie uprawiał przez pierwsze kilka dni, ze swojej bezpiecznej pozycji na najwyższej szafce. Aktualnie uznał, że chyba już na zawsze zostanie tak jak jest i oswoił sobie swój wszechświat na nowo, nadając jednemu z kartonów status legowiska.

Ja, w przeciwieństwie do Kota, ciągle wierzę, że obecna sytuacja ma jedynie charakter przejściowy, bo lawirowanie pomiędzy garnkami, miskami, chochlami i wszelkimi utensyliami kuchennymi rozłożonymi w pokoju, łazience, sypialni i przedpokoju, choć ogólnie rozwija fizycznie, jednak ma sporo minusów. Wysoce nieprzewidywalne niedogodności jak przerwy w działaniu sprzętów (a to gaz jest odłączony, albo piekarnik nie działa, albo akurat blat jest zdjęty) również nie mają wielu zalet.

Pomimo wiatru w oczy, staram się sobie radzić, ale głównie specjalizuję się w jedzeniu polowo-biwakowym. A jeśli już udaje mi się wykorzystać chwilową możliwość przyrządzenia czegoś więcej, to z fotodokumentacją procesu jest spory problem. Mimo wszystko mam dziś coś do powiedzenia. Sprzedaję dwa pomysły.

Zmęczeni całodziennym okołoremontowym zamętem, postanowiliśmy w końcu coś zjeść. Asortyment sklepu nocnego nie jest powalający – udało się kupić bułki i parówki. Alternatywą były niewiadomej prowiniencji wekowane gołąbki. Bez sił, bez ducha poszłam podgrzać kiełbaski, aby skonsumować je w towarzystwie musztardy i bułki z masłem. Ale, jak to często w kuchni (nawet takiej w stanie remontu) bywa, coś mi zaczęło kiełkować w głowie. Bo w lodówce był kawałek sera i pudełko Philadelphi. I jeszcze jajko. Efekt? Bułki z parówką pod bardzo kremową pierzynką. Pierzynka jak najbardziej do wykorzystania w zapiekankach wszelakich.

Opakowanie Philadelphi, jedno jajko, kawałek (ok. 100 g) cheddara, łyżkę masła, łyżkę musztardy dijon, chlust sosu Worcester i szczyptę soli zmiksowałam na gładką masę, do której wmieszałam jeszcze łyżkę musztardy francuskiej. Tą pierzynką przykryłam bułki i wstawiłam je na ok. 10 minut pod górną grzałkę piekarnika.

Drugi pomysł jest niezgorszy i zamierzam go praktykować również po odzyskaniu kuchni we władanie. Pamiętacie to ciasto? A konkretnie krem z niego? No właśnie. Czemuż by nie wykorzystać tego cuda również na inne sposoby? Np. do pancakes… Genialne połączenie. Zrezygnowałam jednak z masła – utarłam Philadelphię z cukrem pudrem (ok. 1,5 łyżki cukru na opakowanie, czyli 125 g, serka – ale to tylko sugestia proporcji). A pancakes zrobiłam z tego przepisu. Oj, dobre to było.

A teraz wyjeżdżam na chwileczkę, gdyż praca wzywa. Remont zostawiam pod czujnym okiem Niesfornego Męża. Mam nadzieję przywieźć łyk kulinarnych inspiracji, którymi z przyjemnością się podzielę.

6 responses »

Masz coś do powiedzenia? Nie krępuj się!:

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s